niedziela, 14 lutego 2010

dwa.

jaki dziś dzień? tak, walentynki. dlatego też wpis będzie o tym "święcie". jak każdy się spodziewa będzie to krytyka tego święta. nie, wcale nie dlatego, że nie mam obecnie komu wyznawać miłości (może dlatego, że wg mnie nie istnieje?). denerwuje mnie dlaczego akurat 14 lutego. dlaczego nie potrafimy utrzymać tradycji jaką była Noc Kupały. ba. nawet jeszcze lepsza okazja do uprawiania seksu, bo to obrzęd pogański, a nie "dzień pamięci o św. Walentym". nie mam nic do tego, że dziś na ulicy pełno zakochanych par, między nimi igraszki i wymiany czułości, bo są walentynki. tylko tu pojawia się pewna sprzeczność, czyż nie? każdy świadomy człowiek wie, że kościół potępia współżycie przed związkiem małżeńskim, a walentynki to nic innego jak święto katolickie. podsumowanie chyba nie jest konieczne.
i taka mała anegdotka.
sobota, 13.02.10, godz. 15.00, EMPIK Arkadia: stoję w kolejce, wokół mnie pełno mężczyzn kupujących prezenty na ostatnią chwilę - wszystkie z akcentem serca. podchodzę do kasy.
- dzień dobry.
- dzień dobry.
- czy interesuje Panią specjalna oferta? mamy pralinki Lindt w kształcie serca za 17.99.
- a smakują inaczej niż te zwykłe, bez promocyjnego opakowania?
- nie wiem. chyba nie. ale są ładnie zapakowane.

...komentarz chyba zbędny.

każdy dzień jest dobry by dać swojej partnerce kwiaty. każdy dzień jest dobry by powiedzieć komuś, że mu zależy. ba, nawet zwykły szary dzień jest lepszy od walentynek, bo ta druga osoba, na pewno się niczego nie spodziewa.

dziękuję za uwagę, miłego dnia.

7 komentarzy:

  1. nie mogę się z tobą nie zgodzić. choć przyznaję, że z okazji walentynek specjalnie zaprosiłem swoją kobietę do restauracji i spędziłem ten dzień w taki właśnie sposób że święto miłości etc to teraz na kolanach błagam o wybaczenie :) ale to z przyzwyczajenia.

    ale już na pralinki w kształcie serca, misie srysie i gówienka z sercami produkowane na walentynki się nie skuszę nigdy. myślę że najlepszym tego podsumowaniem jest jeden z ostatnich odcinków Hell Hotel: http://www.hell-hotel.com/2010/02/12/dont-lose-your-head-for-love/

    OdpowiedzUsuń
  2. co do ostatniego akapitu. a kto Ci broni to robić codziennie? to święto nie jest obowiązkowe - nie musisz go obchodzić więc nie rozumiem skąd nagle przed 14 lutym biorą się ludzie przeciwny temu świętu. nie rozumiem co może wam się w nim nie podobać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest na mym kompie lokomotywa,
    Nie, nie żelazna, lecz prawdziwa:
    ,,eDonkey" - jej ksywa.
    Stoi i sapie. Dyszy i dmucha.
    Z nozdrzy ikonki zajadłość bucha.
    Transfery na niej pozapuszczali,
    Pliki ogromne będą ściągali,
    I wiele mega w każdziutkim pliku,
    W jednym aviku, film z fiku-miku,
    W drugim MP3, w trzecim instalki,
    które się nie chcą ściągnąć bez walki.
    Dokumentacja - ooo... jaka wielka,
    sto PDF-ów do asemblerka,
    w siódmym drivery do nowej karty,
    w ósmym też software zachodu warty,
    dziewiąty pełen przeróżnych skanów,
    w dziesiątym filmik z dużego ekranu,
    A tych download jest ze czterdzieści,
    sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści...
    Choćby odpalić tysiąc FTP-ów,
    i każdy zrobił tysiąc reget-ów,
    i każdy nie wiem, jak się wytężał,
    to nic nie ściągną - taki to ciężar.
    Nagle - gwizd!
    Diody - błysk!
    Connect - buch!
    Wątki - w ruch!
    Najpierw powoli, jak żółw ociężale,
    zaczyna sockety otwierać ospale,
    Szarpnęła za pliki i ciągnie z mozołem,
    Progressbar zamrugał zielonym kolorem,
    I transfer przyspiesza i gna coraz prędzej.
    Sto ramek po łączach ze świata już pędzi,
    A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
    Po kablu, po kablu, gdzie stoi mój host,
    Przez switcha, przez router, przez gateway, przez LAN,
    I sipieszy się spieszy, bo tak każe plan,
    Wciąż dioda na switchu migoce i mruga,
    I błyskać tak będzie, jak cała noc długa,
    A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
    A kto to to, kto to to, co to tak ssa?
    Że karta sieciowa już ledwie oddycha,
    I pasmo sąsiadom kompletnie zapycha,
    To bity ze świata łączami do plików,
    A pliki powoli pęcznieją od bitów,
    I gnają, i pchają, tranismisja się toczy,
    Overnet te bity wciąż tłoczy i tłoczy,
    I będzie wciąż tłoczyć, nie powie, że dość,
    A wszystko wrednemu Billowi na złość.

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,każdy dzień jest dobry by dać swojej partnerce kwiaty. każdy dzień jest dobry by powiedzieć komuś, że mu zależy. ba, nawet zwykły szary dzień jest lepszy od walentynek, bo ta druga osoba, na pewno się niczego nie spodziewa." zgadzam się w 100% a walentynki same w sobie mi nie przeszkadzają tylko fakt, że dla zysku ludzie zrobili z tego gówniane, komercyjne święto z masą badziewia typu serduszka, miśki, kupidynki, srynki- na ten widok faktycznie robi mi się niedobrze.

    kwiaty,kwiaty i jeszcze raz kwiaty! ( i nie tylko 14 lutego :) )

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wierzysz w milosc? a dlaczego? mialas wogole kiedys chlopaka, a moze Cie zranil i dlatego masz takie podejscie. czekam na odp

    OdpowiedzUsuń
  6. w ogóle to się tak pisze.
    tak miałam, wiele osób mnie zraniło, mój ojciec mnie nie kochał, a mama mi robiła placek ze śliwkami zamiast z jabłkiem na złość.

    OdpowiedzUsuń
  7. to przykro mi ze tak Ci sie zycie potoczylo, perzeciez jeszcze mozesz trafic na kogos kto Cie nie zrani i pokocha, po prostu jeszcze nie trafilas na odpowiednia osobe. jesli chodzi o ojca to rozumiem ze jest to dla Ciebie bolesne ale pomysl sobie ze moglo byc gorzej ile jest dzieci gdzie w domu sa bite i nie wiadomo co jeszcze. A propo placka to chyba nie na zlosc tylko sie zapomni czy cos takiego.

    OdpowiedzUsuń