środa, 24 sierpnia 2011

dziewiętnaście.

no faktycznie, dworzec centralny prezentuje się pięknie na hali głównej. korytarze też. ale zaraz. jak mam dotrzeć na przystanek? jak mam dotrzeć do złotych tarasów? ja naprawdę rozumiem, że bez zamknięcia jakiejś części dworca, nie można zrobić remontu. ale czy tak trudno zrobić jakąś informację, którędy mam dotrzeć na przystanek? sytuacja na pierwszy rzut oka wyglądała zabawnie, gdy schodziłam z pewną ilością nieznanych mi osób z hali głównej, skręcamy w lewo, a tu blaszany płot z napisem PRZEJŚCIA NIE MA. odwracamy się dookoła zdezorientowani w poszukiwaniu jakiejś drogi wyjścia i błąkamy się w tę i w tę, by dojść po 10 minutach do zupełnie innego przystanku z drugiej strony. do tego 30 stopni, do tego burza, do tego zapach z nieodnowionych jeszcze przejść, super! "najfajniejsze" jest to, że ten blaszany płotek zmieniają co miesiąc. nigdy nie wiesz, którą drogę, i na którym odcinku Ci ją zablokują. ale po co wystawiac tymczasowe tabliczki ze strzałkami, przecież w Warszawie się nikt nie śpieszy, prawda? poza tym to dworzec centralny w stolicy, tam nikt nie przyjezdza. nie ma podroznych, ktorzy sa tam pierwszy raz, z ciężkimi bagażami. nie ma też pociągów międzynarodowych z obcokrajowcami, którzy po polsku nie rozumieją. mam wrażenie, że takie myślenie załączyli odpowiedzialni za remont. dziękuję bardzo, poczułam się dziś jak w mitologicznym labiryncie, brakowało tylko Minotaura.