zacznijmy od tego, że konkurs Pucharu Świata odbył się tam po raz pierwszy w historii. szkoda, że nasz najbardziej utytułowany skoczek nie mógł brać w nim udziału, ba, nawet go tam nie było, bo jeździ w Dakarze, ale cieszmy się, że mamy dwa konkursy w Polsce. chociaż raczej powinnam powiedzieć mieliśmy, bo konkurs był katastrofą.
wszystko zaczęło się we wtorek kiedy to "mój ulubiony skoczek" napisał na swym facebooku, o tym w jak beznadziejnym i obskórnym łóżku musi spać.
potem najbardziej sensacyjna wiadomość, teoretycznie nie związana z rywalizacją, czyli kradzież dobytku Norwegów. zniknęły pieniądze, sprzęt elektroniczny. doszły informacje o tym, że zostali również poszkodowani Czesi, Simon Amman, Martin Schmitt. nie ukrywam, że bardzo zbulwersowała mnie ta historia. ledwo zrobiliśmy sobie dobrą reklamę euro2012, a tu puf, wracamy do stereotypowego Polaka. jednak potem jakoś sytuacja ucichła, gdy wypłynęły doniesienia, że chłopaki zostali okradzeni przez... prostytutki. no panowie, naprawdę, jeżeli jest to prawda, to nie my powinniśmy się wstydzić (chociaż nie wiem co to za prostytuki musiały być, żeby okraść swoich klientów, i to zakładam bogatych).
ok. konkurs. chwilę przed dowiadujemy się, że? główna gwiazda skoków narciarskich,Gregor Schlierenzauer, nie wystartuję z powodu choroby. no pięknie. nie dość, że rozsiewamy swoje... ekhm... no... to jeszcze dodatkowo wirusy.
a sam przebieg konkursu? istna porażka. wyglądało to jak zawody FISCup, a nie Puchar Świata
ach i oczywiscie crème de la crème: w przerwie zawodów wystąpił Michał Wiśniewski! żeby pokazać zagranicznym gościom jaką mamy cudowną muzykę. oczywiście niemałe znaczenie ma tu fakt, że Michał W. wstąpił niedawno do rodziny Tajnerów, ale litości!
także ten, uważam, że w sezonie 2013/2014 miejsca dla Wisły, domu Adama Małysza, zabraknie. brawo apoloniusz 'polo' tajner. brawo organizatorzy.