sobota, 17 lipca 2010

osiem.

skończyło się wielkie święto piłki nożnej. wygrała drużyna, której nie dawałam zbyt wielkich szans, a także w dwóch ostatnich meczach pokonała dwie moje ulubione drużyny (ale w wypadku meczu Holandia-Niemcy kibicowałabym naszym zachodnim sąsiadom). nie będę tu pisać o tym czy zasłużenie, czy też nie, bo przede wszystkim łagodnie mówiąc nie przepadam za reprezentacją Hiszpanii i nie byłby to wywód obiektywny. chciałabym poruszyć sprawę tego, dlaczego niektórzy - uznający się za wielkich znawców piłki nożnej - nie pozwalają kibicować komu się chce. czy naprawdę kibicowanie polega na tym, że trzeba dopingować drużynę, która jest potencjalnym zwycięzcą? wielokrotnie słyszałam teksty typu: 'jak możesz kibicować drużynie X, nie znasz się na piłce!'. czy Ci wielcy 'eksperci' mogliby dać spokój z takimi wypowiedziami? nieważne, czy kibicuje się komuś, bo się pochodzi z tego kraju, czy dlatego, że napastnik spełnia wyobrażenia ideału męskiego, czy też dlatego, że podoba się po prostu sposób gry drużyny. to nie ma znaczenia. nie można wychodzić z założenia, że ktoś nie zna się na piłce, tylko dlatego, że kibicuje innej reprezentacji. mam nadzieję, że podczas euro2012 usłyszę mniej takich komentarzy.

p.s. mistrzowie europy 2012 - deutschland! ^^